| W dniu 19 listopada w Podborzanach k. Pragi odbyła się ostatnia, szósta runda Mistrzostw Czech w długodystansowych wyścigach samochodów terenowych. W sześciogodzinnym wyścigu o nazwie Hummer wystartowało 17 samochodów podzielonych na dwie klasy - poniżej i powyżej 2000 cm3 pojemności skokowej. Trasa wyścigu liczyła 8 km. Podłoże było bardzo twarde i poprzecinane licznymi uskokami i rowami, co bardzo swym charakterem przypominało trasę znaną z polskiej rundy RMPST - rajdu Mercedesa (dawniej Jelcza) - rozgrywanej na podwrocławskim poligonie. Było dużo przejazdów przez błoto i wodę. Różnica względem rajdu Mercedesa polegała na tym, że we Wrocławiu rajd rozgrywa się na płaskim terenie, a trasa w Podborzanach była usytuowana na wzgórzach - z kilkoma podjazdami i zjazdami. Na trasie znalazły się m.in. fragmenty trialowe między drzewami, a także kilka prostych, na których Orca osiągała maksymalną prędkość, ale i takich, na których w połowie trzeba było wyhamować do zera, aby pokonać niewidoczny z daleka rów. Na szczęście załoga opisała całą trasę obchodząc ją w całości, co zajęło ponad dwie godziny. Orca pokonywała 8 km pętlę w czasie 12-13 minut, z pewnym marginesem na przyspieszenie.
Załoga postanowiła pojechać taktycznie - utrzymać wysokie, ale nie wysilone tempo i uzyskiwać regularne czasu. Szybko okazało się, że aby liczyć się w wyścigu należy utrzymać bardzo wysokie tempo. Samochody czeskich zawodników okazały się być bardzo dobrze przygotowanymi do tego typu zawodów. Wszystkie samochody były wyposażone w takie samo lub lepsze zawieszenie jak Orca, choć z drugiej strony należy odnotować, że nie było żadnego auta z zawieszeniem niezależnym, które startują już w polskich rajdach.
Pierwszą parę utworzyli Grzegorz Szwagrzyk z Tomaszem Łoszewskim. Niestety Orca wystartowała z ostatniego miejsca. Start odbywał się bowiem w kolejności zajmowanych w cyklu rocznym miejsc. Szybko okazało się, że Orca jest szybsza od większości załóg. Na początku wyścigu nie było jednak łatwo wyprzedzać z uwagi na duży tłok na trasie i samą konfigurację trasy, która nie ułatwiała wyprzedzania. W efekcie na pierwszym okrążeniu Orca straciła prawie dwie i pół minuty do czołówki. Stopniowo udawało się wyprzedzać kolejne samochody, dzięki czemu już od trzeciego okrążenia Orca podążała już za liderami, choć w kilkuminutowym odstępie. Tuż przed planowanym zjazdem do depo, po półtorej godzinie ścigania, samochód nagle stanął na trasie. Okazało się, że przyczyną było niefortunne zahaczenie gałęzi o zewnętrzny wyłącznik prądu. Udało się zlokalizować przyczynę braku prądu i nastąpiła zmiana załogi i uzupełnienie paliwa oraz wody. Do tego czasu kilka samochodów, w tym niektóre z czołówki, uległy awariom i musiało być serwisowanych. Okazało się, że przyjęta taktyka skutkuje i Orca jest w czołówce.
Fragmenty wyprzedzania oraz przejazdy z tej części wyścigu zawiera ten film.
Druga para - Patryk Łoszewski z Piotrem Brakowieckim, zastosowała nieco inną taktykę wyprzedzania. Po dojechaniu do poprzedzającej załogi podjeżdżali bardzo blisko i używali klaksonu, a potem halogenów, w wyniku czego załogi bardzo szybko ustępowały miejsca. Dzięki temu uzyskano jeszcze większą regularność czasów okrążeń. Kolejna zmiana nastąpiła po czterech godzinach wyścigu. Grzegorz Szwagrzyk z Tomaszem Łoszewskim pokonali kolejnych siedem okrążeń i doprowadzili samochód aż do momentu, gdy zapadł zmrok. Zjazd na wymianę załogi został nieco przyspieszony, gdyż doszło do wypięcia intercomu z centralki, co utrudniało komunikację, a ponadto należało uzupełnić paliwo. W tym momencie głównym celem było utrzymanie drugiego miejsca. Postanowiono nieco zwolnić i nie ryzykować z wyprzedzaniem. Po zmianie udało się pokonać jeszcze cztery okrążenia i szczęśliwie doprowadzić samochód na metę. Obie pary prowadziły samochód po 14 okrążeń.
Kliknij, aby zobaczyć wyniki poszczególnych okrążeń w wykonaniu załogi.
Organizacja rajdu była wyśmienita. Organizatorzy przyjęli Polaków z dużą gościnnością. Dużą życzliwością wykazali się inni zawodnicy. W momencie, gdy konkurenci zorientowali się, że Orca walczy o wysokie lokaty, przepuszczali samochód, gdy tylko się do nich zbliżał. Oczywiście nie dotyczyło to czołówki, która między sobą ostro walczyła, choć trzeba przyznać, że rywalizacja była bardzo uczciwa.
Zespół budził ogromne zainteresowanie w strefie serwisowej. Na trasie kibicowało wielu kibiców. Kibice wiwatowali niemalże przy każdym przejeździe i gorąco dopingowali Orcę, co było nietypowe w porównaniu do polskich rajdów. Tym bardziej, że polski samochód na każdym okrążeniu wyprzedał od jednego do czterech aut miejscowych. Ceremonia zakończenia wyścigu miała bardzo wystawny charakter i odbyła się w bardzo sympatycznej atmosferze.
Wyścig był największym do tej pory sukcesem zespołu. Kierowcy, pomimo różnych stylów jazdy, utrzymywali bardzo podobne, wysokie tempo. Samochód spisał się znakomicie. Nie odnotowano najdrobniejszej awarii technicznej. Swoją taktyką załoga wyprzedziła kilka załóg dysponujących mocniejszymi samochodami.
Osiągnięty wynik należy również do najlepszych wyników polskich załóg w czeskich maratonach. Orca straciła do zwycięskiej załogi (zespołu Sajgal, korzystającego z przerobionego Wranglera wyposażonego w silnik Audi S8) 5 minut, pokonując tyle samo okrążeń. Podobną lokatę, ale ze stratą dwóch okrążeń do zwycięzców, osiągnęła w tegorocznej rundzie w Olszynie załoga Tomcata - Albert Gryszczuk z Markiem Mazurem.
Więcej informacji na temat wyścigów w Czechach można znaleźć pod adresem:www.czechmaraton.cz
Zdjęcia z wyścigu.
Relacje telewizyjne: TVN Turbo 1/ Na skróty Premiera: sobota 26 listopada 2005 godz. 13:00 Powtórki: Sobota 20.30; Poniedziałek 11.00; Wtorek 17.00; Środa 22.30; Czwartek 15.00; Piątek 10.00; Sobota 20.30.
2/ OES Emisja: środa 30 listopada 2005 22:00 Powtórki: Czwartek 8.30, 14.00, 18.30; Piątek 17.30
Start załogi w wyścigu był możliwy dzięki marce
| |