| 4 sierpnia 2007 roku miał miejsce historyczny moment w polskich rajdach terenowych. Po raz pierwszy runda Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych została zorganizowana w formie wyścigu. Wyścig odbył się na torze, dobrze nam znanym z rund H6 w Olszynie. Trasa była w większości bardzo twarda i wyboista. Pewnym urozmaiceniem były dwa przejazdy przez brody, w których nietrudno było ugrzęznąć. W sumie była to dokładnie ta sama trasa, na której rozegrano pierwszą rundę H6 w 2006 roku, w której startowała również Orca.
Runda została zaplanowana w formie dwugodzinnego ścigania się na pętli. Start następował z linii, po dziesięć samochodów ustawionych w kolejności, w jakiej załogi zajmują aktualnie miejsca w klasyfikacji Mistrzostw. W ten sposób po raz pierwszy ramię w ramię wystartowało dziesięć najszybszych obecnie załóg terenowych w Polsce.
Zgodnie z oczekiwaniami start był zacięty, ale obyło się bez słuczek. Z pierwszego zakrętu najszybciej wyszedł Grzegorz Szwagrzyk, tuż za nim Sławomir Łyszkowski, a jako trzeci Łoszewscy. Po kilkuset metrach Łyszkowski wyprzedził Szwagrzyka i zaczął odjeżdżać reszcie stawki. Orca szybko dogoniła Land Rovera Szwagrzyka, ale kurz utrudniał wyprzedzenie. Udało się tego dokonać po trzech okrążeniach. Rozpoczął się pościg z Łyszkowskim. W dalszej części prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Obie załogi jechały podobnym tempem, a zmienianie się na pozycji liderów następowało w momencie zatrzymania jednej z nich na trasie. Łoszewscy stawali w sumie trzykrotnie. Raz Orca ugrzęzła w błocie i była wyciągana przez samochód organizatora. Raz Łoszewscy zatrzymali się, aby zamknąć tylną pokrywę, w której pękło mocowanie i rozbijała tył auta, a raz po to, by usunąć kamień, który wpadł między amortyzator a sprężynę. W tym czasie Łyszkowski zjechał do serwisu raz, ale na dłuższą chwilę. Na mecie okazało się, że obie załogi pokonały tyle samo okrążeń, ale zawody wygrał Łyszkowski, który pokonał trasę o 38 sekund szybciej niż Łoszewscy.
Po zakończonej rundzie RMPST, rozpoczęła się trzecia runda H6. Załogi, które wcześniej startowały w dwugodzinnej rundzie mogły włączyć się do H6 na ostatnie cztery godziny. Do rywalizacji przystąpiła także Orca. Na miejscu pilota Tomka Łoszewskiego zastąpił Konrad Jęcek, który wymiennie pełni tę funkcję właśnie na rundach H6. W tych zawodach rywalizacja była dużo trudniejsza, gdyż na trasie znajdowało się kilkadziesiąt, zamiast kilkunastu, samochodów. Samochody te bardzo różniły się parametrami i dlatego szybkie załogi cały czas musiały wyprzedzać te wolniejsze. Wyprzedzanie było przy tym bardzo utrudnione, gdyż kurz był coraz większy. Momentami załogi musiały zatrzymywać się, gdyż nic nie było widać. W tych warunkach Orca jechała w ścisłej czołówce do czwartej godziny zawodów. Wówczas nastąpiła awaria. Na jednym z podjazdów, w chwili wejścia w maksymalny zakres momentu obrotowego przez turbodoładowany silnik w Orce, pękł wałek w tylnym dyferencjale. W efekcie odpadł tylny wał, ale co gorsza, wałek atakujący wpadł do dyferencjału i zablokował koło talerzowe. Tylne koła zablokowały się, a koło talerzowe rozsadziło most. W tej sytuacji nie było mowy o dalszej jeździe. Na mecie okazało się, że pomimo zakończenia jazdy na dwie godziny przed zakończeniem rywalizacji, Orca zajęła szóste miejsce.
| |