| Finalna runda RMPST w sezonie 2006 odbyła się w Gorzowie Wielkopolskim w dniach 15-16 września 2006.
Zespół orca.com.pl startował do rajdu z pozycji wiceliderów klasyfikacji generalnej oraz klasy O1. Zwycięstwo w rocznej klasyfikacji generalnej było możliwe jedynie w przypadku zdobycia 3 punktów więcej niż liderzy Włodzimierz Grajek z Marcinem Płatkiem. Oznaczało to konieczność uzyskania lepszej pozycji w rajdzie w Gorzowie o dwa lub trzy miejsca przed Grajkiem. Zadanie było zatem niezmiernie trudne, zważywszy na fakt, że samochody są przygotowane do różnych klas i auto Grajka ma dwa razy większy silnik przy równie dobrym zawieszeniu i tej samej wadze co Orca.
W klasyfikacji klasy O1 sytuacja była równie klarowna i trudna. Do zwycięstwa w klasyfikacji rocznej niezbędne było pokonanie trzykrotnych Mistrzów Polski Grzegorza Szwagrzyka z Piotrem Brakowieckim, którzy prowadzili z przewagą jednego punktu.
Układ punktowy był o tyle niepokojący, że pozycje wiceliderów w obu klasyfikacjach nie były zagwarantowane i było ryzyko ich utraty przy kiepskim wyniku.
Dodatkowym, niekorzystnym elementem było pojawienie się na starcie rajdu w Gorzowie kilku załóg, bardzo doświadczonych, dysponujących mocnymi autami, które przez cały sezon pauzowały, a teraz postanowiły o sobie przypomnieć. Mogły one przechwycić tak cenne w tym momencie punkty.
W Gorzowie zaplanowano cztery odcinki specjalne rozgrywane na jednej, powtarzanej trasie. Nawierzchnia była niezwykle twarda i przewidywano przed startem wiele awarii. Można pokusić się o ocenę, że był to jeden z trudniejszych odcinków w tym sezonie. Oprócz technicznych elementów w piasku, szczególnie wymagające były szybkie fragmenty trasy poprzecinane rowami i uskokami, które wymagały wyhamowania w odpowiednim momencie.
O zdradliwości tej trasy przekonała się załoga Orki w przeddzień rajdu na zapoznaniu z trasą. Na jednym z zakrętów kamień rozdarł oponę, która ściągnęła Orcę do rowu i trzeba było skorzystać z pomocy jednej z załóg z klasy KJST.
W obliczu tych wszystkich niepokojów i niebezpieczeństw, zespół przyjął taktykę zaatakowania pozycji lidera i szybkiej jazdy od początku rajdu. Ryzyko było duże, ale należało tak pojechać, by nie mieć później żalu do samych siebie, że jednak można było wygrać tytuły mistrzowskie.
OS1 rozpoczął się od uzyskania bardzo dobrego, drugiego czasu przejazdu z przewagą 16 sekund nad Grajkiem i ponad minuty przed Szwagrzykiem! Wynik ten załoga osięgnęła jadąc bardzo szybko aczkolwiek zachowując margines bezpieczeństwa. Trasa dawała cały czas sygnały jak jest niebezpieczna. Na jednej z szybkich partii Orca zahaczyła o drzewa, które wyrwały całą tylną część poszycia nadwozia. Na szczęście po odcinku nastąpiła długa przerwa serwisowa, która pozwoliła na doprowadzenie samochodu do wyglądu sprzed tego zdarzenia.
OS2 okazał się być decydującym dla rajdu. Załoga Orki poprawiła swój wynik z pierwszego przejazdu aż o 11 sekund. Niestety to nie wystarczyło do zwiększenia przewagi nad Grajkiem, który uzyskał rewelacyjny wręcz czas, poprawiając się prawie o minutę i pokonując Łoszewskich o 26 sekund. Oznaczało to jego wyjście na prowadzenie z przewagą 10 sekund. Na trzecim miejscu w rajdzie, czyli tuż za Łoszewskimi, z 7 sekundową stratą, znajdował się Tomasz Lisowski. Załoga Orki postanowiła jeszcze przyspieszyć licząc na pokonanie Grajka oraz wyprzedzenie go również przez Tomasza Lisowskiego. Tak się jednak nie stało. Pomimo poprawienia przez Łoszewskich swojego czasu o 9 sekund, nie udało się wyprzedzić Grajka, który zwiększył przewagę o 4 sekundy. Widać było, że kontroluje on sytuację, a dalsze przyspieszenie przez Łoszewskich wiązałoby się z koniecznością pojechania na granicy wypadnięcia z trasy. Co gorsza, z rajdu odpadł Tomasz Lisowski. Poza nim nie było już na tym etapie rajdu nikogo, kto by mógł ewentualnie rozdzielić w tabeli Grajka i Łoszewskiego. Oznaczało to, że nieważne czy Łoszewscy wygrają ostatni odcinek i cały rajd, to i tak tytuł zdobędzie Grajek. Ryzyko defektu bądź wypadku było wciąż bardzo duże. W tej sytuacji Łoszewscy podjęli decyzję, aby nieco zwolnić, by nie popełnić błędu i utrzymać przewagę nad Szwagrzykiem. Szczęśliwie ostatni odcinek specjalny potoczył się po ich myśli. Pokonali odcinek bezproblemowo i bardzo szybko, uzyskując drugi czas, ze stratą 10 sekund do Grajka. Tym samym utrzymali drugą pozycję w rajdzie, która dawała im tytuł Wicemistrzów Polski w klasyfikacji generalnej.
Wynik ten oznaczał również osiągnięcie założonego na ten rok celu - wywalczenia tytułu Mistrzów Polskich w klasie O1. Przewaga na mecie rajdu nad Szwagrzykiem wyniosła ponad 4 minuty, co oznaczało prawdziwą przepaść, biorąc pod uwagę, że trasa odcinków specjalnych liczyła niespełna 40 km.
Rajd okazał się niezmiernie wymagający dla ludzi i sprzętu. Odpadło wiele czołowych załóg zarówno z przyczyn technicznych (urwane amortyzatory, złamane mosty, przegrzane silniki), jak i wypadków (dachowania, wypadnięcia w las). Orca spisała się znakomicie, nie notując najmniejszej awarii i pozostawiając z tyłu wiele teoretycznie mocniejszych samochodów. Uległa jedynie Nissanowi Włodzimierza Grajka, ale należy przypomnieć, że jest to auto dysponującym dwunastocylindrowym, pięciolitrowym silnikiem BMW, podobną masą oraz świetnym zawieszeniem marki Ohlins. Całoroczna rywalizacja tych dwóch załóg dostarczyła wiele emocji. Była bardzo zażarta, a jednocześnie z zachowaniem wszelkich zasad fair play. Zwycięstwo w klasie O1 należy uznać za duży sukces, gdyż dotychczasowi Mistrzowie byli niepokonani przez ostatnie trzy sezony i pomimo nieco słabszego auta, dysponowali ogromnym doświadczeniem.
| |